Wrzesień 2020
Udostępnij:

„Odmrażamy wycieczki” - Relacja Pieszej wycieczki na Leskowiec - 27.08.2020


Piesza wycieczka na Leskowiec

Motto:

W góry! w góry, miły bracie!

Tam swoboda czeka na cię.

Na szałase do pasterzy,

Gdzie ze źródła woda bieży,

Gdzie się serce z sercem mierzy

I w swobodę człowiek wierzy!

Tutaj silniej świat oddycha,

Tu się szczerzej człek uśmiecha,

Gdy się wiosną śmieją góry.

 

A gdy ponad turnie czasem,

Przegrzmi latem nagła burza,

To zieleńsze potem wzgórza,

Popod hale, ponad lasem,

Świeższe, żywsze, barwy, wonie

I powietrze bywa lżejsze,

Ach, i bole serca mniejsze!

Czystsze czucia w lżejszym łonie...

Trawnik błyszczy w świeższych rosach,

A olbrzymie półobręcze,

Rajskie wstęgi, jasne tęcze

Pną się łukiem po niebiosach!

 

(Wincenty Pol „Pieśń o ziemi naszej”)


Każdego, kto chodził po górach ciągnie do miejsc, które kiedyś odwiedzał, aby jeszcze raz popatrzeć na znajome krajobrazy, poczuć zmęczenie i radość z osiągnięcia celu wędrówki. Myślę, że i tak było tym razem, a cel wycieczki – Leskowiec, pamiętają zwłaszcza byli studenci AGH, którzy rok w rok, zgodnie z ponad 50-letnią tradycją idą jesienią z Ponikwi w tzw. „Nocnym rajdzie na Leskowiec”. Ale zostawmy historię i powróćmy do naszego trzecio-wiekowego spacerowania. Nasza wycieczka w ramach „Wakacyjnego Uniwersytetu Trzeciego Wieku” była już drugą w te wakacje pieszą wędrówką po górach. W pierwszej – gorczańskiej, wzięły udział tylko dwie osoby, podczas gdy w drugiej już 32! Duża część spośród uczestniczących w wycieczce znała tą trasę, ale dla innych była ona całkiem nowym doświadczeniem. Rozpoczęliśmy ją na Przełęczy Kocierskiej (718 m n.p.m.), dokąd zawiózł nas autokar. Pogoda sprzyjała wędrówce. Nie było gorąco, nie paliło słońce, ani nie padał deszcz. Widoczność także była bardzo dobra tak, że w oddali dostrzec można było miejscami, oddalone o kilkadziesiąt km kominy elektrociepłowni w Jaworznie, a także, patrząc w przeciwnym kierunku szczyty Beskidu Żywieckiego, Beskidu Średniego i innych. Trasa nie była trudna, ale długa, według przewodników licząca ok. 12 km, chociaż po dotarciu do autokaru nasze krokomierze w komórkach pokazały nawet ponad 20 km. Oczywiście każdy z nas w innym stopniu odczuwał trudy pokonanej trasy. Znaczna część uczestników naszej wycieczki miała już za sobą kilometry tras pokonanych w czasie własnego, wakacyjnego wędrowania, a więc kondycja – wytrzymałość zdobyte w czasie tamtych wypraw zaowocowały na pokonywanej przez nas trasie. I nie ma się co dziwić, że nasza wycieczka, która początkowo maszerowała „zwartym szykiem”, po pewnym czasie znacznie się rozciągnęła, aby w finałowym punkcie, w schronisku na Leskowcu osiągnąć ponad godzinną różnicę pomiędzy czołówką, a końcem peletonu.
Ale czy to istotne. Ważne, że mogliśmy być razem, porozmawiać, cieszyć się widokami i otaczającą nas przyrodą. Mijaliśmy kolejne wzniesienia: Potrójna (884 m), Łamaną Skałę (929 m), aby w końcu dotrzeć na Leskowiec (918 m). Po drodze minęliśmy leśny rezerwat Madohora, którego nazwa według słów p. Wojtka Kiełba, doświadczonego przewodnika górskiego, ma swoje etymologiczne wołoskie korzenie. Nasza ścieżka biegła wzdłuż rezerwatu założonego jeszcze w 1960 roku z inicjatywy prof. Władysława Szafera, a obejmującego unikatowy zespół boru świerkowego o powierzchni 72 ha, z okazami, których wiek ocenia się na 150 lat. Nie widzieliśmy wprawdzie tych drzew, których korony przypominają kształtem stożki, z gałęziami sięgającymi do samej ziemi, za to buki rosnące wzdłuż naszej trasy dostarczyły nam wielu estetycznych wrażeń. Drzewa te, pozostawione same sobie przyjmują niezwykłe kształty, przypominające postacie z rozpostartymi ramionami, a ich kora zaskakuje fakturą. Ich pnie, pokryte w dolnej części ciemnozielonym mchem zasiedlają huby o formach i kolorach przywodzących na myśl przeróżne skojarzenia. Gdzieniegdzie czerwieniły się owoce jarzębiny, kwitły późno letnie rośliny, a wśród nich goryczka trojeściowa, kto chciał to próbował dojrzałych borówek i ostrężyn. W schronisku na Leskowcu nie zastaliśmy tłumów; można było spokojnie usiąść i delektować się np. herbatą albo piwem.
Część osób odwiedziła Groń Jana Pawła II (890 m), miejsce upamiętniające wizyty księdza Karola Wojtyły w tym właśnie miejscu. Droga do autobusu, niebieskim szlakiem była dla niektórych sporym wysiłkiem, czemu nie należy się dziwić, zważywszy, że każda dłuższa przerwa w wędrówce, powoduje powstanie zakwasów i utrudnia „ponowny rozruch”. Droga do autokaru, który czekał na nas w Górnej Tarnawie zajęła nam ok. 1,5 godziny, a powrót do Krakowa nieco ponad godzinę. Wracaliśmy zmęczeni, ale (tak myślę) zadowoleni.
W końcu pokonaliśmy trasę, na którą nie wszyscy, nieraz młodsi od nas się decydują. Gdzieś tam w środku pozostała nam zapewne satysfakcja, że oto pokonaliśmy, zdobyliśmy coś, o czym nie myśleliśmy, że jeszcze będzie możliwe. Bo taki ma być nasz Uniwersytet Trzeciego Wieku i jednym z jego najważniejszych celów jest pokonywanie barier, udowadnianie samemu sobie, że jeszcze wiele przed nami: dróg, szczytów, krajów… A nade wszystko radość z bycia razem i wspólnego tworzenia niepowtarzalnej atmosfery.

Kazimierz Wiech

FOT.  Kazimierz Wiech

Więcej ZDJĘĆ -------> GALERIA ZDJĘĆ 27.08.2020

Centrum Kultury i Kształcenia Ustawicznego
w Krakowie
Al. 29 Listopada 46
31-425
Kraków
12 662 52 87
© 2023 Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie
Projekt i wykonanie strony: Dział Informatyki UR
Redaktor strony: Magdalena Boś