Czerwiec 2020
Udostępnij:

Nowy cykl pytań i odpowiedzi popularnonaukowych #1


Telefoniczne rozmowy

W trakcie naszych telefonicznych rozmów pada wiele pytań. Oczywiście duża ich część dotyczy przyszłości naszego UTW, a zwłaszcza kontynuowania wykładów i dalszych losów wcześniej zaplanowanych wycieczek.
Na większość tych pytań trudno w tej chwili dać pełną odpowiedź – możemy jedynie przewidywać, wierząc, że to co nas dotknęło nie będzie trwało wiecznie. Minie i to już niebawem, ale my, zmienieni doświadczeniem ograniczeń związanych z pandemią będziemy się musieli przystosować do nowej sytuacji, zmieniając nawyki, akceptując nowe zwyczaje, nie zmieniając jednak wzajemnego nastawienia i dbając o zachowanie wspaniałej atmosfery, do której wszyscy przywykliśmy.

Oprócz pytań natury organizacyjnej zadajecie także pytania bardzo szczegółowe, wynikające z Waszej ciekawości, ciągłej potrzeby poznawania świata, dowodzące, że mimo różnych ograniczeń w dalszym ciągu chodzicie, patrzycie, zauważacie i staracie się zrozumieć to, co Was otacza. Przecież ten świat, ta Natura niesie w sobie ogromny bagaż informacji, wzbudzając zachwyt wrażliwego na jej piękno obserwatora. Postanowiłem na niektóre z nich odpowiedzieć, a jeżeli pojawią się dalsze, obejmujące szerszą tematykę, zachęcę moje Koleżanki i Kolegów
z profesorskiego grona, aby mnie wspomogli swoją wiedzą i doświadczeniem.

Pozwólcie więc, że najpierw zacytuję, a następnie spróbuję odpowiedzieć na niektóre z otrzymanych pytań, których tematyka jest mi bliska.

 

Pierwsze pytanie

W czasie jednej z telefonicznych konwersacji, rozmówczyni zadała mi pytanie: „czy szarańcza, o której znowu głośno w mediach może nam zagrozić?” Trudne pytanie, zwłaszcza w obliczu zmian klimatycznych, których wpływ już dostrzegamy i który może być jeszcze większy. Kilkanaście lat temu zwiedzając wschodnią część naszego kraju dotarłem do Zwierzyńca i już wówczas, w tamtejszym parku znalazłem częściową odpowiedź na zadane mi ostatnio pytanie. Otóż szarańcza dolatywała do nas jeszcze w XVIII, a nawet w XIX wieku, czego dowodzi napis zamieszczony na kamieniu znajdującym się w tamtejszym parku:

„Bóg pogroził ludowi, ale z wiarą Jego  gniewy i klęskę rozbraja. Na pamiątkę wytępienia szarańczy wędrownej przybyłej w te okolice 27 sierpnia 1711 roku. Wólka, Ułów, Zielone, Łabunie, Szarowola, Czołomyje, Przeorsk. Wyniszczono szarańczy żywej korcy 656, wykopano jaj tego owada garncy 555,5. Użyto do tego robocizny pieszej dni 14 000”

Dodam tylko, że 656 korcy to 29 tys. litrów, 555,5 garncy to ponad 1,5 tys. litrów.

Wcześniej sądzono, a ja powtarzałem za innymi autorami, że napis dotyczy plagi szarańczy, jaka nawiedziła Zwierzyniec w 1859 roku, późniejsze badania wykazały, że napis wyryto wcześniej, w 1711 roku.

Mniej więcej w tym samym czasie szarańcza pojawiła się w Krasnobrodzie, a pisano o niej wtedy tak: „tegoż roku Szarańca w Polszce około Krakowa, w Rusi y w Litwie … latała, a gdzie upadła, tam Żyto, iarzynę y trawę z ziemią wyiadła y wygryzła”.

W tamtych czasach wiedza na temat szarańczy była raczej skromna, toteż warto przytoczyć jeszcze jeden cytat
z XVIII wieku księdza Jędrzeja Kitowicza: „Kształt tego robactwa był kształtem konika polnego, cicada po łacinie zwanego. Długość calów 3, miąższość 1 cala, nóg 6, skrzydeł po każdej stronie 4, prążkami i kropkami na kształt liter greckich cętkowanych, z których dziadowie i włóczęgi ludowi prostemu dla wyłudzenia obfitszej jałmużny rozmaite nieszczęścia wyczytywali. Kolor z wierzchu ciemnoszary, spodem jaśniejszy. W pyszczku 8 zębów ostrych. Oczki małe czarne”.

Współczesna wiedza na temat szarańczy jest oczywiście bez porównania szersza, niemniej, mimo  potężnego arsenału broni chemicznej – pestycydów, człowiek w dalszym ciągu nie jest w stanie poradzić sobie z tym owadem. Szarańcza nawiedzała różne rejony Afryki, Bliskiego Wschodu i Europy od niepamiętnych czasów, czego dowodem jest zaliczenie jej nawet do jednej z egipskich plag. Jakkolwiek badania dotyczące rozwoju szarańczy wędrownej prowadzone są od wielu lat, to jednak w dalszym ciągu jej zmasowane naloty raz po raz zaskakują.

A potrafi być bardzo groźna i liczna. Obserwowano chmary (chmury) szarańczy o długości 100 km i szerokości 20 km, a taka przeciętna „chmura” potrzebuje do rozwoju ok. 40 tys. ton zielonej masy! Inna sprawa, że w niektórych krajach ceny mięsa spadają w okresie nalotu szarańczy, będącej także dostarczycielem cennego białka.
Wiedział już o tym św. Jan Chrzciciel!

A co do zwyczajów szarańczy to doskonale streściła je w swoim wierszu p. Alicja Zięba

„Apetyt milionów”

Biorąc

pojedynczego osobnika,

szarańcza jest podobna do pasikonika.

Lecz co innego jeden pasikonik,

a co innego miliony!

Szarańcza bowiem lubi latać, nie samotnie czy w parach,

a wręcz przeciwnie, tłumnie, czyli w chmarach.

Dopiero taka szarańczy zbiorowość

oddaje w pełni jej istotę, styl i osobowość.

I tu ujawnia się niestety, szarańczy, szaleńczy apetyt.

To szczególnie widoczna i drażliwa sfera,

bowiem szarańcza wszystko, do imentu zżera,

nie zostawiając ani źdźbła na niczym

i wiodąc przy tym żywot koczowniczy.

A to dla okolicy prognoza złowieszcza,

bo zjadłszy wszystko do cna, dalej się przemieszcza…

Czy ma szarańcza jakieś zalety?

Nie wiadomo, bo widać tylko jej apetyt…

 

A wracając do zadanego na początku pytania o możliwym nalocie szarańczy na Polskę. Według mnie to mało prawdopodobne, ale postępujące ocieplenie klimatu sprawi, że z czasem zasięg występowania wielu gatunków owadów będzie się przesuwał coraz bardziej na północ. Więc może jednak…

 

Drugie pytanie: „widziałam takie coś, podobne do trzmiela”

Kilka osób pytało mnie ostatnio o niezwykłe ich zdaniem owady, które pojawiały się w kwietniu i na początku maja zwłaszcza nad niebiesko kwitnącymi roślinami. Przy okazji przypomniałem sobie naszą wycieczkę do Prowansji 5 lat temu i spacer w okolicach niezwykłego mostu – akweduktu o nazwie Pont du Gard. Były tam stare oliwki,
a na skalistych brzegach rzeki rosły biało kwitnące rośliny z rodziny obrazkowatych. Wtedy właśnie, o ile sobie przypominam p. Irena zauważyła owada, o którego tej wiosny tyle osób pytało. Była to bujanka większa – muchówka przypominająca nieco wyglądem… trzmiela i zachowująca się w sposób podobny  do niego. Ponieważ, tak jak trzmiel jest doskonałym lotnikiem, odwiedzającym w krótkim czasie bardzo dużą liczbę kwiatów, zawisającą nad nimi w powietrzu w sposób podobny do trzmieli i bzygów, i równie długim jak u trzmiela języczkiem sięgającą po nektar.
I na tym właściwie kończą się podobieństwa, ponieważ bujanki to… w stadium larwalnym pasożyty, ale nie człowieka, tylko samotnych pszczół zakładających gniazda w podziemnych tunelach. Ot, taki szczegół, mały fragment jakże bogatej Natury, która nas otacza.


Centrum Kultury i Kształcenia Ustawicznego
w Krakowie
Al. 29 Listopada 46
31-425
Kraków
12 662 52 87
© 2023 Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie
Projekt i wykonanie strony: Dział Informatyki UR
Redaktor strony: Magdalena Boś